Rozdział dedykowany Karolinie, która jest tak daleko i która
zostawiła mnie samą na tej nudnej wsi! Dla Ciebie Rudy Verdas, nie ma za co ♥
zostawiła mnie samą na tej nudnej wsi! Dla Ciebie Rudy Verdas, nie ma za co ♥
-Leon! - Na zawołanie Pablo chłopak natychmiast się odwrócił przeszywając wzrokiem nauczyciela od stóp do głowy.
- Tak? - Verdas uśmiechnął się niepewnie wkładając ręce do kieszeni.
- Słuchaj. Już długo o tym dyskutowaliśmy z Marotti'm oraz Antonio... Mianowicie, chciałbym ci serdecznie pogratulować.
- Ale czego? Przepraszam, chyba trochę nie rozumiem.
- Gratuluję ci zostania nową gwiazdą You Mixu! - Leon na te słowa oszalał z radości. Lekko podskoczył i uścisnął Pablo. Nauczyciel lekko poklepał go po plecach.
- Nie wierzę... Bardzo, bardzo dziękuję! To takie przyjemne uczucie być docenionym.
- Jak najbardziej na to zasługujesz. A teraz uciekaj do przyjaciół. - Pablo uśmiechnął się.
Chłopak szedł zamyślony. Przez przypadek, na pustym korytarzu zderzył się z Violettą. Wypadły jej z rąk jakieś papiery.
- Leon, coś ty taki zamyślony? - spytała dziewczyna zbierając książki.
- Nie uwierzysz! Masz nowego kolegę w You Mixie! - Violetta spojrzała na niego z dołu z pytającym wyrazem twarzy. - No mnie!
Violetta przytuliła się do Leona.
- Oh Leon, to świetna wiadomość! Gratulacje! Ludmiła wie? - chłopak położył rękę na swoim karku.
- No właśnie do niej szedłem...
- O jejku! Przepraszam że ci przeszkodziłam! No dalej, idź no! Jeszcze raz gratulacje! - na pożegnanie przybili sobie ,,żółwika".
- Maxi, zróbcie Leonowi jakiegoś psikusa. Wiesz takiego urodzinowego. Dzisiaj organizujemy imprezę na cześć Cami i Leona, z okazji ich urodzin. - Ludmiła żywo gestykulowała podczas rozmowy z Maxim
- Jasne! To świetny pomysł! A co z Cami?
- My już coś wymyślimy. O to się Maximiliano nie martw. - dziewczyna puściła mu oczko i odeszła.
-Brodwey! - Maxi zawołał swego przyjaciela.
- Co? Stało się coś? - chłopak spojrzał pytająco.
- Pofarbujemy włosy Leonowi!
W jednej z sali balowych w Mariottcie było pełno balonów, serpentyn, a na scenie powoli rozstawiał się DJ. Pablo obiecał, że załatwi mały poczęstunek, w końcu uznał że osiemnastka ich najlepszych uczniów nie zdarza się codziennie. Francesca była 'szefem' przygotowań do imprezy. Wszystkich nakierowywała co mają robić, jak i gdzie. Tak, to jest jej żywioł. Uwielbia rządzić. Marco z Brodweyem dmuchali balony, a Maxi poszedł załatwić farbę dla Leona.
- Ej chłopcy? Dacie sobie radę tutaj sami? Właściwie to tutaj jest wszystko gotowe... Hmm... Która godzina? - Fran spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu - Za godzinę impreza! O matko, idę się ubrać! - dziewczyna pobiegła w stronę windy.
- Dziewczyny.... - westchnął Marco wiążąc balony.
Łazienki Warszawskie przysypane śniegiem i oświetlone przez lampy są prześliczne. Nie ma nic lepszego, jak romantyczny spacer przez alejki tego pięknego parku. Ludmiła i Leon właśnie tam spacerowali. Mieli splecione ręce, nic nie mówili. Napawali się ciszą i tym że mogą być razem, sami. Ostatnio sami, całkiem sami byli przed występem Ludmiły, na Sylwestrze. Leon ani Cami nie wiedzieli, że dziś jest impreza na ich cześć. To była niespodzianka. Przystanęli na małym mościku. Leon położył ręce na talii dziewczyny. Ta zarzuciła mu się na szyję. Stali tak kołysząc się i patrząc sobie głęboko w oczy.
- Ludmiła... - chłopak powiedział ledwo słyszalnym szeptem. Nie chciał zepsuć tej atmosfery - Nie będę owijał w bawełnę. Zostałem następnym przedstawicielem You-Mixu.
Kąciki ust Ludmiły szybko powędrowały w górę. Przybliżyła się do Leona i szepnęła mu do ucha:
- Gratuluję, należało ci się... - Meksykanin mocno przytulił Ferro. Dziewczyna czuła bijące od niego ciepło i energię. Chłopak wtulił głowę we włosy dziewczyny. Pachniały Vanillią. Uwielbiał je wąchać. Ludmiła ukradkiem spojrzała na swój bladoniebieski zegarek. 17:30. Szybko odkleiła się od Leona, po czym uznała, że trzeba szybko wracać do domu.
Wszyscy w świetnych humorach oczekiwali nadejścia Cami i Leona. Zapowiadała się świetna impreza.
Ludmiła dotarła z Leonem do hotelu jeszcze przed 18:00.
- Leon, zaraz do Ciebie przyjdę, pójdę się tylko przebrać. Może weźmiesz Cami i zaczekacie razem?
- Jasne, już po nią idę. Tylko nie ubieraj za krótkiej sukienki... Tylko ja mogę mieć takie widoki... - szepnął dziewczynie do ucha i puścił jej oczko. Ta tylko zaśmiała się i szybko wsunęła się do pokoju.
Ludmiła wpadła do pokoju i szybko dopadła swojej walizki, nerwowo poszukując jakiejś ładnej sukienki i olśniewających butów. Jest! Długa, czarna spódnica, i złoty crop top były idealne. Do tego czarne jak sadza baleriny na malutkim obcasie. Ludmiła szybko założyła wybrane rzeczy. Wyglądała olśniewająco. Poprawiła nieco fryzurę, szybko przejechała czerwoną szminką po swoich ustach i pomalowała rzęsy. Za drzwiami stał Leon wraz z Cami, która również była odświętnie ubrana. Dziś miała być konferencja prasowa dotycząca naszej trasy. Jednak cała paczka poprosiła Marottiego, aby przełożył spotkanie na następny dzień, aby w spokoju mogli zorganizować imprezę urodzinową.
- To jak, gotowi na im...To znaczy na konferencje? - Ludmiła skarciła się w myślach. Prawie się dowiedzieli i to przez jej głupotę.
- Ludmiła, świetny top! Gdzie go kupiłaś? - zapytała Cami, gdy wsiedli o windy.
- Wiesz co? Kupiłam go chyba na jakimś targu... Kosztował niecałe dziesięć peso*, a wygląda na o wiele droższy! - Blondynka poklepała przyjaciółkę po ramieniu. Po chwili zaczęły rozmawiać o tym, jak to by było, gdyby gwiazdy ubierały się za grosze. Leon przez całą ich dyskusję przyglądał się Ludmile. Nie mógł uwierzyć, że spotkał tak niesamowitą istotę jaką jest blondynka. Z każdym dniem poznawał ją na nowo. Z każdym dniem zakochiwał się w niej coraz bardziej. Wiedział, że to co czuje do Ferro to nie tylko 'przejściowe zauroczenie' to było coś więcej. Może prawdziwa miłość?
Szli ciemnym korytarzem który prowadził do jednej z sal balowych. Gdy dotarli na miejsce było ciemno. Nagle Ludmiła gdzieś zniknęła zostawiając oszołomionych Cami i Leona. Po chwili na całej sali zrobiło się jasno. Cami i Leon ujrzeli swych przyjaciół w odświętnych strojach, z wielkimi uśmiechami na twarzy i z paczkami w rękach.
- Niespodzianka! - krzyknęli niczym chór. Z twarzy Leona i Camili można było widać zaskoczenie ale i wzruszenie. DJ puścił jakieś piosenki, gdy wszyscy podchodzili do dwójki jubilatów, by złożyć im życzenia.
Ludmiła dała Leonowi zakupiony wraz z Violettą sweter i koszulę. Cami zaś blondynka podarowała kolaż z wspólnymi zdjęciami całej paczki.
Pierwszy taniec jubilaci zatańczyli razem. Było widać ich ogromne uśmiechy na twarzy. Po chwili przyjaciele stworzyli wokół ich kółko. DJ puścił coś szybszego po czym od razu każdy dobrał się do swojej pary. Brodwey odbił Leonowi szatynkę, więc ten, poprosił Ludmiłę do tańca.
- Czy nie zachciała by pani zaszaleć ze mną na tymże parkiecie? - zapytał wyciągając rękę i uśmiechając się zalotnie.
- Z przemiłą chęcią. - blondynka położyła swą rękę na Leona. Po chwili tańczyli razem wiwata.
Kilka godzin później, 00:00...
- Chyba pora na jakąś zabawę... Poproszę jubilatów na środek. Tak idealnie. Teraz, każdy z gości przyjdzie i da im po 18 klapsów po tyłku! Jedziemy z koksem! - Cami na te słowa zamknęła oczy i mocno przytuliła się do Leona. Widać było, że ten też był nieco zdenerwowany.
Pierwszy podszedł Maxi. Leon nieźle od niego dostał. Było widać, jak malutkie łezki lecą mu po policzkach. Wszyscy wpadli w śmiech. Jednak Maximiliano oszczędził Camilę i dał jej tylko pięć klapsów. Jak ona mu dziękowała!
Ostatnia była Ludmiła. Nie oszczędzała Leona jednak zamiast osiemnastego klapsa pocałowała go. Na sali od razu rozległy się brawa i pogwizdy. Blondynka nie miała serca bić biednej Camili. Przytuliła ją tylko i dała jeden jedyny klaps!
Około godziny 3:00..
- I jak? Podobała się niespodzianka? - zapytała wesoło Lu idąc z Leonem przez korytarz.
- Była świetna... Bardzo ci dziękuję... - rzekł chłopak, powoli zbliżając się do Ludmiły. Położył rękę na jej policzku. Głaskał jej rumianą skórę patrząc jej prosto w oczy. Stykali się już nosami. Oboje zamknęli oczy. Chłopak chciał już pocałować blondynkę, gdy ta szybko wyminęła go i pocałowała go w policzek.
- Dosyć na dzisiaj tej zabawy! Dobranoc kochanie. - ponownie pocałowała go w policzek.
- No wiesz! A nawet na dobranoc nie mogę cię pocałować? - Verdas zrobił swoją słynną smutną minę po czym złapał Ferro za rękę.
- No dobrze... - Uległa mu - Ale jedynie w czoło. Uwielbiam gdy to robisz.
Szatyn wykonał jej polecenie. Lekko musnął jej czoło po czym Ludmiła od razu zniknęła w drzwiach swego pokoju.
,,Jaką ona ma nade mną władzę..."
- Maxi! Cśś! Nie możemy go obudzić! - Marco, Brodwey oraz Maxi skradali się do łóżka Leona. Po co? Oczywiście żeby pofarbować mu włosy. Po chwili któryś z nich nadepnął na podłogę, a ta głośno zaskrzypiała. Leon obrócił się w drugą stronę i spał dalej.
- Który to?! - zapytali równocześnie,
- Marco, to pewnie ty! - Maxi wskazał na chłopaka.
- No co ty! W życiu!
- Przestańcie się kłócić! - wtrącił Brodwey -Dajcie tą farbę! Pomalujmy mu tą łeb i miejmy to z głowy! Spać mi się chcę! - po czym Brazylijczyk wydarł Maxiemu z ręki farbę i pofarbował głowę swojemu najlepszemu kumplowi...
Leon jak zwykle po przebudzeniu się nie spoglądał w lustro. Nie było mu to potrzebne. Ubrał leżące na podłodze dresy, jakąś luźną bluzkę i trampki leżące w kącie pokoju.
Zszedł na dół, na śniadanie.
Gdy wszedł na stołówkę wszyscy spojrzeli w jego stronę. Po chwili zaczęli się śmiać w niebo głosy.
Nic nie rozumiejący Leon spojrzał porozumiewawczo na Lu. Ta cała czerwona ze śmiechu podbiegła do chłopaka.
- O co chodzi? - zapytał łapiąc ją za ramię.
- Leon, jesteś rudy! -
- Tak? - Verdas uśmiechnął się niepewnie wkładając ręce do kieszeni.
- Słuchaj. Już długo o tym dyskutowaliśmy z Marotti'm oraz Antonio... Mianowicie, chciałbym ci serdecznie pogratulować.
- Ale czego? Przepraszam, chyba trochę nie rozumiem.
- Gratuluję ci zostania nową gwiazdą You Mixu! - Leon na te słowa oszalał z radości. Lekko podskoczył i uścisnął Pablo. Nauczyciel lekko poklepał go po plecach.
- Nie wierzę... Bardzo, bardzo dziękuję! To takie przyjemne uczucie być docenionym.
- Jak najbardziej na to zasługujesz. A teraz uciekaj do przyjaciół. - Pablo uśmiechnął się.
Chłopak szedł zamyślony. Przez przypadek, na pustym korytarzu zderzył się z Violettą. Wypadły jej z rąk jakieś papiery.
- Leon, coś ty taki zamyślony? - spytała dziewczyna zbierając książki.
- Nie uwierzysz! Masz nowego kolegę w You Mixie! - Violetta spojrzała na niego z dołu z pytającym wyrazem twarzy. - No mnie!
Violetta przytuliła się do Leona.
- Oh Leon, to świetna wiadomość! Gratulacje! Ludmiła wie? - chłopak położył rękę na swoim karku.
- No właśnie do niej szedłem...
- O jejku! Przepraszam że ci przeszkodziłam! No dalej, idź no! Jeszcze raz gratulacje! - na pożegnanie przybili sobie ,,żółwika".
- Maxi, zróbcie Leonowi jakiegoś psikusa. Wiesz takiego urodzinowego. Dzisiaj organizujemy imprezę na cześć Cami i Leona, z okazji ich urodzin. - Ludmiła żywo gestykulowała podczas rozmowy z Maxim
- Jasne! To świetny pomysł! A co z Cami?
- My już coś wymyślimy. O to się Maximiliano nie martw. - dziewczyna puściła mu oczko i odeszła.
-Brodwey! - Maxi zawołał swego przyjaciela.
- Co? Stało się coś? - chłopak spojrzał pytająco.
- Pofarbujemy włosy Leonowi!
W jednej z sali balowych w Mariottcie było pełno balonów, serpentyn, a na scenie powoli rozstawiał się DJ. Pablo obiecał, że załatwi mały poczęstunek, w końcu uznał że osiemnastka ich najlepszych uczniów nie zdarza się codziennie. Francesca była 'szefem' przygotowań do imprezy. Wszystkich nakierowywała co mają robić, jak i gdzie. Tak, to jest jej żywioł. Uwielbia rządzić. Marco z Brodweyem dmuchali balony, a Maxi poszedł załatwić farbę dla Leona.
- Ej chłopcy? Dacie sobie radę tutaj sami? Właściwie to tutaj jest wszystko gotowe... Hmm... Która godzina? - Fran spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu - Za godzinę impreza! O matko, idę się ubrać! - dziewczyna pobiegła w stronę windy.
- Dziewczyny.... - westchnął Marco wiążąc balony.
Łazienki Warszawskie przysypane śniegiem i oświetlone przez lampy są prześliczne. Nie ma nic lepszego, jak romantyczny spacer przez alejki tego pięknego parku. Ludmiła i Leon właśnie tam spacerowali. Mieli splecione ręce, nic nie mówili. Napawali się ciszą i tym że mogą być razem, sami. Ostatnio sami, całkiem sami byli przed występem Ludmiły, na Sylwestrze. Leon ani Cami nie wiedzieli, że dziś jest impreza na ich cześć. To była niespodzianka. Przystanęli na małym mościku. Leon położył ręce na talii dziewczyny. Ta zarzuciła mu się na szyję. Stali tak kołysząc się i patrząc sobie głęboko w oczy.
- Ludmiła... - chłopak powiedział ledwo słyszalnym szeptem. Nie chciał zepsuć tej atmosfery - Nie będę owijał w bawełnę. Zostałem następnym przedstawicielem You-Mixu.
Kąciki ust Ludmiły szybko powędrowały w górę. Przybliżyła się do Leona i szepnęła mu do ucha:
- Gratuluję, należało ci się... - Meksykanin mocno przytulił Ferro. Dziewczyna czuła bijące od niego ciepło i energię. Chłopak wtulił głowę we włosy dziewczyny. Pachniały Vanillią. Uwielbiał je wąchać. Ludmiła ukradkiem spojrzała na swój bladoniebieski zegarek. 17:30. Szybko odkleiła się od Leona, po czym uznała, że trzeba szybko wracać do domu.
Wszyscy w świetnych humorach oczekiwali nadejścia Cami i Leona. Zapowiadała się świetna impreza.
Ludmiła dotarła z Leonem do hotelu jeszcze przed 18:00.
- Leon, zaraz do Ciebie przyjdę, pójdę się tylko przebrać. Może weźmiesz Cami i zaczekacie razem?
- Jasne, już po nią idę. Tylko nie ubieraj za krótkiej sukienki... Tylko ja mogę mieć takie widoki... - szepnął dziewczynie do ucha i puścił jej oczko. Ta tylko zaśmiała się i szybko wsunęła się do pokoju.
Ludmiła wpadła do pokoju i szybko dopadła swojej walizki, nerwowo poszukując jakiejś ładnej sukienki i olśniewających butów. Jest! Długa, czarna spódnica, i złoty crop top były idealne. Do tego czarne jak sadza baleriny na malutkim obcasie. Ludmiła szybko założyła wybrane rzeczy. Wyglądała olśniewająco. Poprawiła nieco fryzurę, szybko przejechała czerwoną szminką po swoich ustach i pomalowała rzęsy. Za drzwiami stał Leon wraz z Cami, która również była odświętnie ubrana. Dziś miała być konferencja prasowa dotycząca naszej trasy. Jednak cała paczka poprosiła Marottiego, aby przełożył spotkanie na następny dzień, aby w spokoju mogli zorganizować imprezę urodzinową.
- To jak, gotowi na im...To znaczy na konferencje? - Ludmiła skarciła się w myślach. Prawie się dowiedzieli i to przez jej głupotę.
- Ludmiła, świetny top! Gdzie go kupiłaś? - zapytała Cami, gdy wsiedli o windy.
- Wiesz co? Kupiłam go chyba na jakimś targu... Kosztował niecałe dziesięć peso*, a wygląda na o wiele droższy! - Blondynka poklepała przyjaciółkę po ramieniu. Po chwili zaczęły rozmawiać o tym, jak to by było, gdyby gwiazdy ubierały się za grosze. Leon przez całą ich dyskusję przyglądał się Ludmile. Nie mógł uwierzyć, że spotkał tak niesamowitą istotę jaką jest blondynka. Z każdym dniem poznawał ją na nowo. Z każdym dniem zakochiwał się w niej coraz bardziej. Wiedział, że to co czuje do Ferro to nie tylko 'przejściowe zauroczenie' to było coś więcej. Może prawdziwa miłość?
Szli ciemnym korytarzem który prowadził do jednej z sal balowych. Gdy dotarli na miejsce było ciemno. Nagle Ludmiła gdzieś zniknęła zostawiając oszołomionych Cami i Leona. Po chwili na całej sali zrobiło się jasno. Cami i Leon ujrzeli swych przyjaciół w odświętnych strojach, z wielkimi uśmiechami na twarzy i z paczkami w rękach.
- Niespodzianka! - krzyknęli niczym chór. Z twarzy Leona i Camili można było widać zaskoczenie ale i wzruszenie. DJ puścił jakieś piosenki, gdy wszyscy podchodzili do dwójki jubilatów, by złożyć im życzenia.
Ludmiła dała Leonowi zakupiony wraz z Violettą sweter i koszulę. Cami zaś blondynka podarowała kolaż z wspólnymi zdjęciami całej paczki.
Pierwszy taniec jubilaci zatańczyli razem. Było widać ich ogromne uśmiechy na twarzy. Po chwili przyjaciele stworzyli wokół ich kółko. DJ puścił coś szybszego po czym od razu każdy dobrał się do swojej pary. Brodwey odbił Leonowi szatynkę, więc ten, poprosił Ludmiłę do tańca.
- Czy nie zachciała by pani zaszaleć ze mną na tymże parkiecie? - zapytał wyciągając rękę i uśmiechając się zalotnie.
- Z przemiłą chęcią. - blondynka położyła swą rękę na Leona. Po chwili tańczyli razem wiwata.
Kilka godzin później, 00:00...
- Chyba pora na jakąś zabawę... Poproszę jubilatów na środek. Tak idealnie. Teraz, każdy z gości przyjdzie i da im po 18 klapsów po tyłku! Jedziemy z koksem! - Cami na te słowa zamknęła oczy i mocno przytuliła się do Leona. Widać było, że ten też był nieco zdenerwowany.
Pierwszy podszedł Maxi. Leon nieźle od niego dostał. Było widać, jak malutkie łezki lecą mu po policzkach. Wszyscy wpadli w śmiech. Jednak Maximiliano oszczędził Camilę i dał jej tylko pięć klapsów. Jak ona mu dziękowała!
Ostatnia była Ludmiła. Nie oszczędzała Leona jednak zamiast osiemnastego klapsa pocałowała go. Na sali od razu rozległy się brawa i pogwizdy. Blondynka nie miała serca bić biednej Camili. Przytuliła ją tylko i dała jeden jedyny klaps!
Około godziny 3:00..
- I jak? Podobała się niespodzianka? - zapytała wesoło Lu idąc z Leonem przez korytarz.
- Była świetna... Bardzo ci dziękuję... - rzekł chłopak, powoli zbliżając się do Ludmiły. Położył rękę na jej policzku. Głaskał jej rumianą skórę patrząc jej prosto w oczy. Stykali się już nosami. Oboje zamknęli oczy. Chłopak chciał już pocałować blondynkę, gdy ta szybko wyminęła go i pocałowała go w policzek.
- Dosyć na dzisiaj tej zabawy! Dobranoc kochanie. - ponownie pocałowała go w policzek.
- No wiesz! A nawet na dobranoc nie mogę cię pocałować? - Verdas zrobił swoją słynną smutną minę po czym złapał Ferro za rękę.
- No dobrze... - Uległa mu - Ale jedynie w czoło. Uwielbiam gdy to robisz.
Szatyn wykonał jej polecenie. Lekko musnął jej czoło po czym Ludmiła od razu zniknęła w drzwiach swego pokoju.
,,Jaką ona ma nade mną władzę..."
- Maxi! Cśś! Nie możemy go obudzić! - Marco, Brodwey oraz Maxi skradali się do łóżka Leona. Po co? Oczywiście żeby pofarbować mu włosy. Po chwili któryś z nich nadepnął na podłogę, a ta głośno zaskrzypiała. Leon obrócił się w drugą stronę i spał dalej.
- Który to?! - zapytali równocześnie,
- Marco, to pewnie ty! - Maxi wskazał na chłopaka.
- No co ty! W życiu!
- Przestańcie się kłócić! - wtrącił Brodwey -Dajcie tą farbę! Pomalujmy mu tą łeb i miejmy to z głowy! Spać mi się chcę! - po czym Brazylijczyk wydarł Maxiemu z ręki farbę i pofarbował głowę swojemu najlepszemu kumplowi...
Leon jak zwykle po przebudzeniu się nie spoglądał w lustro. Nie było mu to potrzebne. Ubrał leżące na podłodze dresy, jakąś luźną bluzkę i trampki leżące w kącie pokoju.
Zszedł na dół, na śniadanie.
Gdy wszedł na stołówkę wszyscy spojrzeli w jego stronę. Po chwili zaczęli się śmiać w niebo głosy.
Nic nie rozumiejący Leon spojrzał porozumiewawczo na Lu. Ta cała czerwona ze śmiechu podbiegła do chłopaka.
- O co chodzi? - zapytał łapiąc ją za ramię.
- Leon, jesteś rudy! -
~*~
Rudy Leon... Moje pomysły są coraz głupsze XD
Przepraszam was za to, że czekaliście na rozdział dwa tygodnie. Ale to był mój ostatni tydzień w szkole, musiałam pozdawać sprawdziany i jeszcze ta nieszczęsna matma... No ale teraz mam ferie! XD Co z tego, że okropnie się nudzę. To nie ważne :D
Po raz kolejny zapraszam was na bloga Karolajn XD
Jak na niego nie wejdziecie to zabiję. Obiecuję.
No to do następnego XD (Palma odbija, ale to nie ważne)
LEOMIŁA Z WAMI. I Z DUCHEM MOIM.
O RANY!
OdpowiedzUsuńLEÓN RUDY!
PADŁAM. xD
Rozdział jak zwykle jest świetny. Spodobał mi się ten wątek z urodzinami Camili i Leóna, no i kiedy razem tańczyli. Fajnie też było, jak León wpadł na Violettę. Cieszę się, że León został gwiazdą U-Mixu, bo mu się należało. Poza tym... Jak można nie patrzeć w lustro?! Ciekawe, co zrobi León z tymi włosami. Przefarbuje z powrotem czy zostawi? :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny i pomysłów!
Karola. ♥
Piękne , leon i Ludmi ����
OdpowiedzUsuńLove ❤️