niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 3 ,,Ulepimy dziś bałwana?"



To już zima. Nie wierzę jak szybko te miesiące mijają. Święta, prezenty, ta cała magia i wszystko zaczyna się od nowa. Tak idę sobie, przez ten piękny, ośnieżony park i rozmyślam, jak zasłużyłam sobie na tak dobre życie. Tak świetnego chłopaka jakim jest Leon, tak kochającą mnie przyjaciółkę jaką jest Violetta, tak dobrą ciocię jaką jest Lilia i tak nienawidzących mnie rodziców.
Właśnie dochodzę do Studia. Jest ono tak ślicznie ośnieżone i oświetlone, że nie da się do niego nie zajrzeć.


Po wejściu dziewczyny (Violetta, Camila, Franceska) wleciały na mnie i każda zaczęła się o coś pytać, krzyczeć, śmiać się, inaczej mówiąc paplać bez powodu.
-Dziewczyny!- wykrzyknęłam ze śmiechem - Uspokójcie się, albo mówcie po kolei! A tak swoją drogą, dużo się tu zmieniło? - zapytałam z zaciekawieniem.
-To ty nic nie wiesz?! Oj, Violu, nieładnie tak okłamywać przyjaciółkę, oj nie....- Fran pomachała palcem na Violettę. O co tu chodzi? Czyżby moja przyjaciółka znalazła jakiegoś przystojniaka?
-Violu? Jakiegoś ty znowu sobie przystojniaka znalazła? No powiedz, też chcę wiedzieć! - Wszystkie zaśmiałyśmy się. Przeszłyśmy do sali śpiewu i wygodnie usiadłyśmy się na poduchach, czekając na opowieść naszej przyjaciółki.


-No, no, no! Castillo, nieźle.- uderzyłam przyjacielsko Violettę w ramię. Do sali powoli wchodzili uczniowie, w tym Leon.
-No witam dziewczyny!- chłopak przeskoczył przez keyboard i po chwili siedział tuż obok mnie.
-Fu. Idę rzygać tęczą, na razie! - Franceska jak zwykle rozśmieszyła wszystkich do łez - No co? Ze mnie się śmiejecie? Zobaczycie, że zaraz ta dwójka zacznie się miętolić, całować, komplementować. Co ja chciałam...? A tak! Idę do Marco! - Włoszka bez większego zastanowienia, jak burza poleciała do swego ,,amanta".
- Cami, chodź. Zostawmy te gołąbki. Ludmiła, widzimy się później.- Castillo złapała Camilę za rękę i puściła mi oczko. Odwzajemniłam jej uśmiechem.
-I jak się czujesz? - Verdas położył rękę na mojej talii, a ja lekko się uśmiechnęłam.
-Najchętniej ulepiłabym bałwana.- na twarzy Leona pojawił się wielki uśmiech.
-Czyli już wiem co będziemy robić po zajęciach. Ulepimy dziś bałwana? - Verdas śmiesznie poruszył brwiami. Zaśmiałam się i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Przykro mi ale mam inne plany. - pocałowałam chłopaka w policzek.
-Ej no... Jest coś ważniejszego ode mnie? Nie lubię cię. - Leon odwrócił głowę w drugą stronę i zadarł wysoko swój nos.
,,No nieźle, chyba się obraził" - pomyślałam.
- To coś związanego z tobą... Ale nie mogę ci nic powiedzieć... To ja spadam na zajęcia! Widzimy się później! - wzięłam swoją torbę i pomachałam szatynowi.


Gregorio jest bardzo dobrym nauczycielem, mimo tego, że bardzo dużo się denerwuje. Gdyby nie on, pewnie do dziś nie umiałabym zatańczyć prostych trzech kroków. A teraz? Teraz jestem jedną z najlepszych tancerek w całym Studio On Beat.
Razem z dziewczynami ćwiczymy choreografię do najnowszej piosenki ,,En gira". Jest to piosenka specjalnie napisana przez całą naszą paczkę. Opowiada ona o nadchodzącej trasie po Europie.  Bardzo przypadła mi do gustu.
- Violetta, więcej życia! Franceska, pełniejszy obrót! Camila, Naty idealnie, tak trzymać! Ludmiła, świetnie! - Gregorio jak zawsze daje nam ,,rady" podczas naszego tańca.
Po dobrych czterdziestu minutach, zmęczone przebrałyśmy się i przeszłyśmy do sali występów.
Antonio miał dla nas ważną wiadomość. Całą paczką usiedliśmy na scenie. Leon nawet na mnie nie spojrzał.
- A to cholera jedna! Obraził się na mnie! Leonie Verdasie, pożałujesz tego....- pomyślałam. W moim mózgu pojawiło się mnóstwo planów, jak odegrać się na Verdasie.
-Ludmiła! Opanuj się! Chłopaka chcesz zniszczyć? - zaprzeczyłam w myślach.
-Lu, wszystko ok?- zapytała Cami - Dziwna jesteś...
-Nie, nie... Wszystko ok.
W tym momencie do sali weszli Antonio wraz z Pablo i Marottim.
-Dzieciaki! Mamy dla was świetną wiadomość! Już jutro wyjeżdżamy w trasę! W sylwestra mamy pierwszy występ. Będzie on w Polsce! - Antonio szczerze się uśmiechał.
-Świetnie! - wszyscy wykrzyknęliśmy z wielkimi bananami na twarzy. Na sali rozległy się gromkie brawa.
-Myślę, że jesteście już gotowi, na tak długi okres bycia poza domem. Ten rok będzie dla was ważny. W ciągu tego czasu, staniecie się rozpoznawalnymi gwiazdami w całej Europie, a może i nawet na całym świecie. Pamiętajcie o tym, aby zawsze wierzyć w siebie i nigdy nie załamywać się z powodu jakiegoś błędu. Życie należy do was! Nie zmarnujcie go! Bardzo żałuję, że nie będę z wami, podczas tej ,,pierworodnej" trasy. Może i nie będę fizycznie, ale zawsze będę z wami duchem. Pamiętajcie o tym, drogie dzieci. - Antonio wygłosił to długie przemówienie, bardzo wzruszony. W podziękowanie za te piękne słowa wszyscy przytuliliśmy się do Antonia. Oczywiście nie obyło się bez łez, podziękowań, życzeń...


Leon właśnie wychodził ze Studio, właśnie wtedy gdy ja czekałam na Violettę.
-Leon! Hej! - próbowałam go zatrzymać. - Kochanie, czy ty naprawdę się na mnie obraziłeś?
Nic mi nie odpowiedział. Zatrzymał się, odwrócił się w moją stronę i lekko złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
-Skarbie, jak mogłaś tak pomyśleć. Jesteś całym moim życiem. Gdybym obraził się na ciebie, byłbym chyba najgłupszym człowiekiem na ziemi. Jesteś dla mnie najważniejsza.... Kocham cię... - Po chwili na moich policzkach znalazły się pojedyncze łzy. Mocno wtuliłam się w Leona.
-Jesteś taki kochany... Przepraszam cię... - Szatyn pocałował mnie w czoło.
- Nie mógłbym się na ciebie obrazić. - Na te słowa obydwaj uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Ooooo... Fu... Jesteście zdecydowanie za słodcy! - Kilka metrów od nas stała Violetta! Odskoczyłam od Leona jak jakaś poparzona. Verdas odpowiedział na to śmiechem.
- Co się śmiejesz, debilu?! - Violetta i Leon prawie popłakali się ze śmiechu.
- Teraz debilu, a dosłownie minutę temu kochanie... Nieźle, jesteście już jak stare małżeństwo! - Castillo oparła głowę na ramieniu Leona i razem śmiali się. Podeszłam do Violetty.
- Koniec tego! Idziemy! Pa... Wolisz debilu czy kochanie? - powiedziałam śmiejąc się.
- No wiesz... Raczej kochanie... - Szatyn zrobił ze swoich ust dzióbek.
- Oj przestańcie sobie tak słodzić! Za chwile stanie Leonowi i mu zamarznie. I co zrobisz? - Stanęliśmy z Leonem jak wryci. Mogę się założyć, że wyglądaliśmy jak szympansy oglądające telewizję.
- Violetta! Zostaw erekcję Leona w spokoju! A teraz idziemy! Pa kochanie! - powiedziałam na odchodne.


Przez całą drogę do centrum handlowego, śmiałyśmy się z Violą jak jakieś niedorozwinięte. Nie wiem, skąd jej przyszła do głowy erekcja Verdasa... Gdy o tym myślę, śmieję się w duchu.
Po kwadransie znalazłyśmy się w galerii. Jest już po świętach, lecz na wystawach sklepów, wciąż znajdowały się gdzieniegdzie jakieś ozdoby świąteczne. Razem z Castillo od razu wybrałyśmy się do sklepu z odzieżą męską. Wymarzyłam sobie koszulę z jeansu i jakiś modny sweter. Leon raczej nosi takie rzeczy... Choć nie wiem, czy wystarczy mi kasy... Trochę z nią krucho, ale na urodziny mojego chłopaka, musi wystarczyć!
- Ja pójdę poszukać jakiegoś swetra, a ty idź po tą koszulę, co wczoraj oglądałyśmy, ok? - zapytałam przyjaciółkę.
-Jasne, wybierz coś ładnego! - puściła mi oczko.
Nasze drogi właśnie się rozeszły. Szatynka poszła na lewo, ja na prawo. Przeszukałam wszystkie półki ze swetrami. Nie było nic ciekawego. Byłam załamana, myślałam, że przed wyjazdem do Polski, zdążę kupić mu prezent. Obróciłam się w lewo i w oczy od razu rzucił mi się niebieski sweter z szarymi guzikami. Był idealny! I w dodatku na rozmiar Leona! Ja to czasem mam nawet szczęście.
Pełna entuzjazmu ruszyłam do kasy. Czekam na swoją kolej i zobaczyłam, że Violetta całuje się z jakimś blondynem. W dodatku z koszulą Leona  w ręku! Ten widok mnie rozśmieszył.
-Pewnie to ten jej ,,men" - pomyślałam uśmiechając się do siebie.
Kasjerka szybko mnie obsłużyła. Po cichu podeszłam do naszych ,,zakochanych". Wyglądałam wtedy jak jakiś bandyta.
-Ekhem. - blondyn odwrócił się. Violetta przygryzła wargę. Była widocznie zdenerwowana.
- Niall Horan?! To naprawdę ty?! - nie wierzę! Moja przyjaciółka spotyka się z moim największym idolem! Stałam z otwartą buzią na środku sklepu.
-Em.. No tak. To ja. Cześć. To pewnie ty jesteś Ludmiła, prawda? Violetta dużo mi o tobie opowiadała! - Niall uśmiechnął się niepewnie. Złapałam się za głowę. Za dużo tych wydarzeń jak na jeden dzień. Castillo to zauważyła.
-Może przejdziemy się na kawę, to wszystko ci wytłumaczymy.- zaproponowała. Jako odpowiedź niepewnie się uśmiechnęłam.


- Znacie się tak długo i nic mi nie powiedziałaś? Pewnie nie chciałaś, żebym w tak młodym wieku na zawał zeszła! Jakaś ty dobra, kochana moja! - Violetta i Horan zaśmiali się przyjaźnie.
- No oczywiście! A swoją drogą bardzo się zdziwiłaś, gdy zobaczyłaś Nialla? - na twarzy Castillo pojawił się dziwny grymas.
- No coś ty! To tylko moja najlepsza przyjaciółka całuje się z znanym na światową skalę wokalistą. U mnie to norma. - powiedziałam popijając herbatę.
-Śmieszna jesteś, o tym mi nie wspominałaś. - Niall zwrócił się do szatynki i zaśmiał się pod nosem. Spojrzałam na zegarek.
- Wy tu sobie gołąbki zostańcie, ja muszę niestety spadać. Miło było cię poznać, Niall. - powiedziałam i podałam rękę chłopakowi. Uścisnął ją.
- Mi również, do następnego! - uśmiechnęliśmy się do siebie. Zabrałam koszulę od Violetty i ruszyłam w stronę wyjścia.


Po wejściu do domu jak zwykle nikogo nie było. Rozebrałam się i podążyłam do kuchni. Włączyłam telewizor i zabrałam się za robienie kanapek. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Castillo umawia się z Niallem. Jednak wszystko jest możliwe.
Przysiadłam przy blacie zajadając się gotowymi kanapkami. Wzięłam do ręki swego smartphona i napisałam do Leona:
,,Jak tam twój konar? Odpalił się? :D "
Zadowolona z siebie odłożyłam telefon na blat. Spojrzałam na telewizor: właśnie leciał serial pt. ,, Pamiętniki Wanpirów" Niezbyt go lubię, ale skoro nie ma nic w TV...
Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. Sięgnęłam po telefon i odblokowałam go. Leon odpisał :
,,Co wy macie z tą moją erekcją?! Jakoś was obrzydza czy co? xd "
-Haha! - zaśmiałam się na głos.
Zadzwoniłam do Leona i urządziliśmy sobie długą rozmowę na temat jego układu rozrodczego.


Wykąpana i spakowana na trasę, położyłam się do łóżka. Zaczęłam czytać ,,Gwiazd naszych wina", naprawdę, świetna książka! W pewnym momencie usnęło mi się...


~*~
Nie wiem co mną miotało, gdy pisałam ten rozdział xd Erekcja Leona? What? XD
Ostrzegam, że ten rozdział może trwale uszkodzić czyiś mózg :D Wiem że krótki i taki... dziwny ale życie nie pieści :p
Nie wiem czemu Niall. Naprawdę nie wiem  :D

Teraz mam dla was inną sprawę. Chciałabym was zaprosić na mojego nowego aska (szpan :3 ).
http://ask.fm/pannaverdas <- Możecie zadawać jakiekolwiek pytania, związane z blogiem, lub też nie ;3 Z góry dziękuję za obserwacje czy pytania :)



 Rozdział następny przewiduję na następny tydzień :)
Liczę na te 'kilka' komentarzy ;)


3 komentarze:

  1. Szablon jest już zrobiony ! :)
    Pozdrawiam, Feurie

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne :*
    Oni tak pasują do siebie a w twoich opowiadaniach to juz mega ❤️

    OdpowiedzUsuń