,,Ludmiłę obudziły odgłosy z łazienki. Zaspana podniosła się z łóżka, spojrzała na komórkę. Równa 6:00.
,,Chyba komuś naprawdę solidnie odbiło" - Dziewczyna była wyraźnie zła. Całkiem zaspana podeszła do drzwi od łazienki. Leciutko zapukała. Nikt się nie odezwał. Ludmiła zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi. Jej oczom ukazał się Leon, biorący prysznic w ich łazience.
-Leon! Czyś ty do końca oszalał?! Masz swój pokój! Już, spadaj stąd! - Dziewczyna podeszła do chłopaka i po omacku podała mu ręcznik.
-Ale Ludmiła! - zaczął Leon - Przecież ja nic złego nie zrobiłem! - próbował się bronić. Chłopak zrobił swoją słynną minę ,,zbitego psa" i zakrył się ręcznikiem. Dziewczyna zaśmiała się kpiąco.
-Tak? A jakby weszła tu Fran? Albo Cami? To co byś kochaniutki zrobił? Co? - Blondynka zrobiła minę znaną Leonowi jako ,,Sherlock Holmes".
-Eee... No wiesz... - Chłopak złapał się za głowę, momentalnie ręcznik zsunął się po ciele szatyna odkrywając jego przyrodzenie. Ludmiła zamknęła oczy i wypchnęła Verdasa z pokoju."
-Ludmiła, Ludmiła... Ludmiła, wstawaj do cholery! Ile można spać?! - Violetta była strasznie zła. Ferro zaspana wyleciała z łóżka, patrząc pytająco na Castillo.
-Nie ma już Leona?- Szatynka spojrzała na Ludmiłę, jak na jakiegoś kosmitę.
-A tu w ogóle był Leon? Nie miałby szans tu wejść! Marotti i Pablo pilnują aby nikt nie ruszał się ze swojego pokoju! Oj Ferro, jakie ty masz sny...- Violetta zaczęła się śmiać po czym wskazując ręką na blondynkę, dodała:
-Za 10 minut masz być na dole, albo wszyscy się przez ciebie spóźnimy na próbę! Zrozumiano?!
-Oczywiście! - Ludmiła zasalutowała Violettcie, po czym ta wyszła z pokoju.
Dziewczyna szybko zabrała pierwsze lepsze rzeczy ze swojej walizki, po czym udała się do łazienki. Odpowiednio ubrana, uczesana i pomalowana, wyszła z pokoju kierując się w stronę recepcji.
-Ludmiła! - głos Marottiego był dość radosny, ale i przejęty. - Na występie zaśpiewasz SAMA. Możesz wybrać albo ,,Quiero" albo ,,Si es por amor". - Ludmiła ze zdziwienia zaniemówiła. Marotti jak ostatni głupek czekał na odpowiedź blondynki. W końcu dziewczyna obudziła się z transu i mocno przytuliła Marottiego. Ten się zdziwił lecz po chwili również odwzajemnił uścisk.
-Bardzo, bardzo dziękuję! Nie wie pan ile to dla mnie znaczy! Nie mogę w to uwierzyć! Dziękuję... - kilka łez spłynęło po twarzy Ludmiły. Dziewczyna uwolniła się z objęć dyrektora You Mixu, jeszcze raz podziękowała i podeszła do Leona, który za nią czekał.
Chłopak zauważył łzy na policzkach dziewczyny. Zaniepokoił się.
-Kochanie, co się stało?- Verdas przysunął do siebie Lu i oparł swoje czoło o jej.
-Nie uwierzysz... Będę mogła zaśpiewać SAMA na występie, dziś wieczorem! Rozumiesz?!- Leon od razu rozpromienił się. Mocno przytulił dziewczynę do siebie i pocałował ją w czoło.
-Gratulacje! Co zaśpiewasz?- Dziewczyna głęboko się zamyśliła. Jeszcze nad tym nie myślała. Tak w sumie to Quiero napisała Violetta. Dziewczyna po chwili namysłu zdecydowała, że jednak zaśpiewa swoją, ukochaną piosenkę.
-Wiesz co? Quiero wcale nie jest moje, więc chyba lepszym rozwiązaniem było by zaśpiewanie Si es por amor. Co ty na to?
-Świetnie! To co? Zaczynamy? - Leon momentalnie złapał Ludmiłę za rękę, patrząc na nią z uśmiechem.
-Zaczynamy.
-Fran, mam do Ciebie ogromną prośbę! - Ludmiła zwróciła się do przyjaciółki gdy tej robiono makijaż i czesano ją na występ.
-Hę? - Włoszka lekko odwróciła się w stronę blondynki.
- Wiesz pewnie, że Cami i Leon mają w tym samym dniu urodziny, czyli 3 stycznia... No i, ja tak sobie pomyślałam że...
- Że zaśpiewamy im dzisiaj ,,Sto lat"? O to się nie martw! Wszystko załatwione, a impreza będzie normalnie, w dniu ich urodzin! - Lu z zadowolenia przyklasnęła w dłonie. Fran zaśmiała się.
- No Lu.. Jesteś gotowa? Si es por amor na próbie wyszło ci świetnie! Zazdroszczę Ci głosu! - Włoszka znów okręciła się w stronę swojego lustra.
- Oj, strasznie ci dziękuję! Wiesz, ja uwielbiam Aprendi a decir adios, ta piosenka wraz z twym głosem tworzą świetną całość! - Do pokoju nagle wpadli chłopcy, z niemałym hałasem. Zaczęli się rozciągać, śmiać, układać swoje fryzury, po prostu milion zajęć na minutę! Francesca i Ludmiła zaczęły się strasznie śmiać.
-I jak tam, kochanie? Tremka? - Leon podszedł do Ludmiły i przytulił ją od tyłu.
- To, że ty ją masz, nie znaczy że ja też. - odpowiedziała z nutą znudzenia malując sobie rzęsy.
- Ajć! Ależ ty ostra! Lubię takie... - Szatyn rozmarzył się. Ludmiła cicho zaśmiała się pod nosem.
- Ty kochany durniu mój. - Blondyna wstała i pocałowała Leona w policzek.
- Gorzko! Gorzko! - na sali rozległy się krzyki niczym na weselu. Wszyscy wstali i klaskali dopingując Ludmile i Leonowi, żeby się w końcu pocałowali. Blondynka zaczerwieniła się ze wstydu. Szatyn przysunął się do Ludmiły i złożył na jej ustach lekki, ale namiętny pocałunek. Nagle wszystko jakby ich nie obchodziło. Byli tylko oni. Oni sami, całujący się na środku sali. Lekko oderwali się od siebie, popatrzeli sobie w oczy i przytulili się do siebie.
-Ooo... - wszyscy wpatrywali się w Leomiłę, jak w jakiś piękny obrazek. Francesca przytuliła się do Marco który tam stał, a reszta chłopców (czyt. Brodwey, Andres, Maxi) przytuliła się do siebie i pociągała nosami. W sali panował melancholijny nastrój. Leomiła wciąż nie zwracała na nikogo uwagi. Dla nich liczyło się tu i teraz.
- Gdzie Naty, Cami i Violetta?! - nagle do sali wpadł cały czerwony Marotti. Było widać z daleka że jest zły, ba wściekły. Ludmiła i Leon odskoczyli od siebie jak poparzeni i zaczerwienili się jak buraki. Blondyna szybko poleciała do Fran, a szatyn do chłopaków.
-Naty i Cami są w sali obok, szykują się. Violetta szlaja się gdzieś z tym swoim. - Wszyscy popatrzeli się na Fran jak na jakąś głupią.
-Fran! - Ludmiła skarciła przyjaciółkę.
- No co? Taka prawda.
Na trybunach, mimo siarczystego mrozu i padającego śniegu jest bardzo dużo ludzi. Wszyscy chcieli pożegnać stary rok wraz z świetnymi piosenkami. Właśnie wielkie show się zaczyna. Na ogromną scenę wchodzą prowadzący dzisiejszego Sylwestra. Publiczność oklaskuje ich.
- Witam na najgorętszym Sylwestrze w całej Europie! Jak się bawicie?! Zaraz, tu, na tej scenie wystąpią... Uwaga, uwaga... Uczniowie ze Studia On Beat z Buenos Aires! Przywitajcie ich gorąco!
Na scenę w świetnych humorach wbiegła cała ekipa ze Studia. Stanęli tyłem do publiczności. Światła na chwilę zgasły, tworząc tajemniczy zamęt. Po chwili można było usłyszeć pierwsze dźwięki piosenki. Śpiewali ,,En gira". Momentalnie światła zaczęły przybywać, wszyscy odwrócili się do publiczności i Violetta z niesamowitą energią zaczęła śpiewać:
,,Un avión cada día y viajar y viajar
Giran las estrellas ya lo puedo sentirRayos y centellas todos quieren venir
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)
Gira el mundo, gira
Esta es otra ciudad
Ya ves que los suenos se hacen realidad
Todo es diferente, te quiero conocer
Vivir el presente, querer es poder
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu corazón
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu amor
Gira mi canción
Gira mi canción
Gira el mundo, gira
Esta es otra ciudad
Ya ves que los suenos se hacen realidad
Todo es diferente, te quiero conocer
Vivir el presente, querer es poder
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)
Gira mi canción
(Gira mi canción)
En tu dirección
(En tu dirección)
Somos el reflejo en el espejo de tu corazón
Gira mi canción
(Gira mi canción)
En tu dirección
(En tu dirección)
Somos el reflejo en el espejo de tu amor
Gira mi canción
Gira mi canción
Gira mi canción
de tu corazón
Gira mi canción
Gira mi canción
de tu corazón
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu corazón
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu amor
Oh, oh
Oh, oh, ooh..."
-Ja nie mogę, ale daliśmy czaduu! - Broadway był nadzwyczaj zadowolony.
-Tak, było nieziemsko. - dodała Naty.
- Polska publiczność jest najlepsza na świecie! I te piękne dziewczyny w pierwszym rzędzie... - Leon widocznie się rozmarzył. Przybił Maxi'emu żółwika. Ludmiła zgromiła go wzrokiem.
- Wy to normalnie jak stare, poczciwe małżeństwo! - dodała rozbawiona Violetta. Wszyscy zaczęli się śmiać. Ludmiła siedziała skulona w kącie pokoiku. Była strasznie zdenerwowana. Bała się tego występu. Tyle ludzi, a ona może to tak łatwo spartaczyć. Leon spojrzał na nią. Zaniepokoił się. Zostawił towarzystwo i podszedł do swojej dziewczyny.
-Hej, kochanie... Powiesz mi co się stało? - Ludmiła nie odpowiadała. Leon głęboko westchnął.
- Podaj mi rękę. Pójdziemy na krótki spacer. - Dziewczyna spojrzała na niego. Lekko się do niej uśmiechał, jego wyciągnięta ręką zachęcała ją do wyjścia. W końcu złapała go lekko.
-Wiem, że pewnie spodziewałaś się, że wyciągnę cię gdzieś na dwór, jednak byłoby to strasznie ryzykowne. Nie zdążyłabyś pewnie na swój występ! - Ludmiła zrobiła się cała blada. Zrobiło się jej słabo. Lekko upadła prosto w ramiona Leona.
- Ludmiła! Słyszysz mnie? Lu! - Ludmiła ciężko oddychała.
- Tak. Nic mi nie jest. Po prostu denerwuję się występem. Mógłbyś mnie podnieść? - dziewczyna zrobiła ,,coś" co przypominało uśmiech. Chłopak lekko podniósł ją.
- A teraz wskoczysz mi na barana. - powiedział całkiem poważnie. Ludmiła zaczęła się śmiać.
- Pogięło cię! - Leon przerwał Ludmile. Złapał ją w talii i mimo jej sprzeciwów posadził ją sobie na ramionach. -Może troszkę... - Leon uśmiechnął się.
- Ty szaleńcu! Nie uniesiesz mnie! - Chłopak nagle ruszył.
- No patrz, jednak mi się udało! - Dziewczyna zaczęła poprawiać grzywkę Leonowi. Kochała jego włosy.
- Leon? - zapytała nagle.
- Tak?
- Która jest godzina?
- O kurczę, Ludmiła, zaraz twój występ!
Ludmiła czeka aż prowadzący wypowiedzą jej imię.
-Hej, kochanie... Powiesz mi co się stało? - Ludmiła nie odpowiadała. Leon głęboko westchnął.
- Podaj mi rękę. Pójdziemy na krótki spacer. - Dziewczyna spojrzała na niego. Lekko się do niej uśmiechał, jego wyciągnięta ręką zachęcała ją do wyjścia. W końcu złapała go lekko.
-Wiem, że pewnie spodziewałaś się, że wyciągnę cię gdzieś na dwór, jednak byłoby to strasznie ryzykowne. Nie zdążyłabyś pewnie na swój występ! - Ludmiła zrobiła się cała blada. Zrobiło się jej słabo. Lekko upadła prosto w ramiona Leona.
- Ludmiła! Słyszysz mnie? Lu! - Ludmiła ciężko oddychała.
- Tak. Nic mi nie jest. Po prostu denerwuję się występem. Mógłbyś mnie podnieść? - dziewczyna zrobiła ,,coś" co przypominało uśmiech. Chłopak lekko podniósł ją.
- A teraz wskoczysz mi na barana. - powiedział całkiem poważnie. Ludmiła zaczęła się śmiać.
- Pogięło cię! - Leon przerwał Ludmile. Złapał ją w talii i mimo jej sprzeciwów posadził ją sobie na ramionach. -Może troszkę... - Leon uśmiechnął się.
- Ty szaleńcu! Nie uniesiesz mnie! - Chłopak nagle ruszył.
- No patrz, jednak mi się udało! - Dziewczyna zaczęła poprawiać grzywkę Leonowi. Kochała jego włosy.
- Leon? - zapytała nagle.
- Tak?
- Która jest godzina?
- O kurczę, Ludmiła, zaraz twój występ!
Ludmiła czeka aż prowadzący wypowiedzą jej imię.
Obok niej stał Leon, przytulając ją do siebie.
-Przed wami niepowtarzalna, nieobliczalna, przepiękna i niezwykle uzdolniona.... Ludmiła Ferro!
-Powodzenia kochanie, trzymam kciuki - szepnął cicho Leon. Ta w podziękowaniu szczerze się uśmiechnęła.
Weszła na scenę. Jedno bardzo rażące światło padało wprost na jej osobę. Usiadła na małym, okrągłym krzesełku na środku sceny. Zabrała do ręki gitarę. Jej palce dotykały strun wydając z siebie piękne dźwięki. Ludmiła zaczęła śpiewać:
,,Si es por amor
Doy todo lo que soy
(D-do-do-doy lo que soy)
Si es por amor
todo sera verdadero
(uuuuuuuuu)
Esta es mi vida y no la quiero cambiar
Al fin encontre mi lugar
Pero sueno un amor sincero
Alguien que me pueda amar
Yo me conozco y siempre encuentro la manera
No importa cuando y dónde sea
En mi juego esta claro el reglamento
Cuanto lo siento"
-Przed wami niepowtarzalna, nieobliczalna, przepiękna i niezwykle uzdolniona.... Ludmiła Ferro!
-Powodzenia kochanie, trzymam kciuki - szepnął cicho Leon. Ta w podziękowaniu szczerze się uśmiechnęła.
Weszła na scenę. Jedno bardzo rażące światło padało wprost na jej osobę. Usiadła na małym, okrągłym krzesełku na środku sceny. Zabrała do ręki gitarę. Jej palce dotykały strun wydając z siebie piękne dźwięki. Ludmiła zaczęła śpiewać:
,,Si es por amor
Doy todo lo que soy
(D-do-do-doy lo que soy)
Si es por amor
todo sera verdadero
(uuuuuuuuu)
Esta es mi vida y no la quiero cambiar
Al fin encontre mi lugar
Pero sueno un amor sincero
Alguien que me pueda amar
Yo me conozco y siempre encuentro la manera
No importa cuando y dónde sea
En mi juego esta claro el reglamento
Cuanto lo siento"
Ludzie wyciągnęli w górę pozapalane komórki, które stworzyły niepowtarzalną atmosferę. Leon, obserwujący z przyjaciółmi to wszystko z daleka, był strasznie dumny z Ludmiły. Mimo wielkiej tremy świetnie jej wychodzi śpiewanie. Ludmiła śpiewa dalej, z jeszcze większym wyczuciem:
,, Yo tengo un plan siempre
Que te envuelve dulcementeYo tengo
Sólo amor para dar
Pero si es por amor
Todo sera verdadero
Si es por amor
Doy todo lo que soy
(ooo)
Mi corazón
Es todo lo que yo tengo
Gane y perdi
Nunca me rendi
Porque soy asi
Uoh uoh
(na na na na na na na, na na na na na na na)
2 Si me enamoro, estaras siempre en mi camino
Bloqueando mi destino
Somos de mundos demasiado diferentes
Es tan evidente
Yo sólo busco ser feliz con quieb me cuide
Que me proteja y no me olvide
y que me ayude a encontrar lo que yo sone
Mi felicidad
Yo tengo un plan siempre
Que te envuelve dulcemente
Yo tengo
Sólo amor para dar
Pero si es por amor
Todo sera verdadero
Si es por amor
Doy todo lo que soy
(ooo)
Mi corazón
Es todo lo que yo tengo
Gane y perdi
Nunca me rendi
Porque soy asi
Uoh uoh
(aaa ooo aaa ooo aaaaaoooooaaaaooooaaa)
Yo tengo y un plan siempre
Que te envuelve dulcemente
Yo tengo
Solo amor, para dar
Pero si es por amor
Todo sera verdadero
Si es por amor
Doy Todo lo que soy
(ooo)
Mi corazón
Es todo lo que yo tengo
Gane y perdi
Nunca me rendi
Porque soy asi
Uoh uoh"
Ludzie siedzący na widowni zaczęli momentalnie klaskać, gwizdać i krzyczeć jej imię.
- Gracias... - Ludmiła przez łzy powiedziała przez mikrofon. Zeszła ze stolika i ukłoniła się. Odłożyła gitarę i pomachała publiczności. Szybko podbiegła do przyjaciół. Otoczyli ją kółkiem i wszyscy razem ją przytulili.
Jest godzina 23:55. Za równe pięć minut nastanie Nowy Rok. Wszyscy artyści zostali wezwani na scenę. Ludmiła wraz z całą grupą stali na samym środku sceny. Nagle wszyscy zaczęli odliczać.
-Pięć!
-Cztery!
-Trzy!
-Dwa!
-Jeden!
-Szczęśliwego Nowego Roku!!
Na niebie zabłysnęło milion świateł. Wszyscy klaskali, składali sobie życzenia. Na scenę wleciało różnokolorowe confetti. Leon bez zastanowienia pocałował Lu. Nie chciał być ten najgorszy. Wszyscy na scenie się całowali. Tylko nie biedny Andres, który musiał przytulić Marottiego. Ludmiła szybko odkleiła się od Leona i poleciała do jednego z prowadzących.
-Przepraszam, czy mogłabym prosić mikrofon? - prowadzący się zgodził.
Blondynka stanęła na środku sceny i zaczęła mówić:
-Mamy do was małą prośbę! 3 stycznia nasza koleżanka oraz kolega z zespołu mają urodziny. Pomoglibyście nam zaśpiewać dla nich ,,Sto lat"?- Fran na te słowa wypchnęła na środek Cami i Leona. Nagle cała widownia zaczęła śpiewać:
,,Sto lat, sto lat, niech żyją, żyją nam.
jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyją, żyją nam!
Niech żyją nam!"
Leon przytulił Camilę. Nie spodziewali się takiej niespodzianki. Później wszyscy podchodzili do nich z życzeniami urodzinowymi...
Que te envuelve dulcemente
Yo tengo
Sólo amor para dar
Pero si es por amor
Todo sera verdadero
Si es por amor
Doy todo lo que soy
(ooo)
Mi corazón
Es todo lo que yo tengo
Gane y perdi
Nunca me rendi
Porque soy asi
Uoh uoh
(aaa ooo aaa ooo aaaaaoooooaaaaooooaaa)
Yo tengo y un plan siempre
Que te envuelve dulcemente
Yo tengo
Solo amor, para dar
Pero si es por amor
Todo sera verdadero
Si es por amor
Doy Todo lo que soy
(ooo)
Mi corazón
Es todo lo que yo tengo
Gane y perdi
Nunca me rendi
Porque soy asi
Uoh uoh"
Ludzie siedzący na widowni zaczęli momentalnie klaskać, gwizdać i krzyczeć jej imię.
- Gracias... - Ludmiła przez łzy powiedziała przez mikrofon. Zeszła ze stolika i ukłoniła się. Odłożyła gitarę i pomachała publiczności. Szybko podbiegła do przyjaciół. Otoczyli ją kółkiem i wszyscy razem ją przytulili.
Jest godzina 23:55. Za równe pięć minut nastanie Nowy Rok. Wszyscy artyści zostali wezwani na scenę. Ludmiła wraz z całą grupą stali na samym środku sceny. Nagle wszyscy zaczęli odliczać.
-Pięć!
-Cztery!
-Trzy!
-Dwa!
-Jeden!
-Szczęśliwego Nowego Roku!!
Na niebie zabłysnęło milion świateł. Wszyscy klaskali, składali sobie życzenia. Na scenę wleciało różnokolorowe confetti. Leon bez zastanowienia pocałował Lu. Nie chciał być ten najgorszy. Wszyscy na scenie się całowali. Tylko nie biedny Andres, który musiał przytulić Marottiego. Ludmiła szybko odkleiła się od Leona i poleciała do jednego z prowadzących.
-Przepraszam, czy mogłabym prosić mikrofon? - prowadzący się zgodził.
Blondynka stanęła na środku sceny i zaczęła mówić:
-Mamy do was małą prośbę! 3 stycznia nasza koleżanka oraz kolega z zespołu mają urodziny. Pomoglibyście nam zaśpiewać dla nich ,,Sto lat"?- Fran na te słowa wypchnęła na środek Cami i Leona. Nagle cała widownia zaczęła śpiewać:
,,Sto lat, sto lat, niech żyją, żyją nam.
jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyją, żyją nam!
Niech żyją nam!"
Leon przytulił Camilę. Nie spodziewali się takiej niespodzianki. Później wszyscy podchodzili do nich z życzeniami urodzinowymi...
~*~
Koniec XD W końcu :D Pisałam to przez 5 godzin! Krzyż mi wysiada :D
Jak to mówią, w tym rozdziale (jak zawsze) jechałam na spontana :D Może i jest on za krótki, ale jestem chora, a choroba mi na pisanie nie za dobrze sprzyja :(
Chciałabym wam podziękować za te 1000 wyświetleń! Idealny prezent na urodziny! ♥
Jeszcze dziękuję za wszystkie komentarze ♥
Enjoy i do następnego ♥
Niech Leomiła będzie z wami ^^